no to kolej na mnie
z ró¿nych, mniej lub bardziej dziwnych powodów nie dane mi by³o spotkaæ siê z Wami wszystkimi na festiwalu, nad czym ubolewam straszliwie (uwielbiam Marchewkê, nad czym z kolei ubolewa moja mama, bo nie ma co do zupy wrzuciæ, jak siê dorwê). mam jednak nadziejê, ¿e oddali¶cie i za mnie cze¶æ Wielkiej Marchewce
jak ju¿ dotar³am na miejsce i kole¿anka, która posz³a odebraæ bilet, powiedzia³a mi, ¿e Opeth nie zagra, to pomy¶la³am, ¿e to jaki¶ ¿art. pod³y sk±din±d. potem miniaturowe pole namiotowe przy schronisku. i siê zaczê³o... nie bêdê opisywaæ szczegó³ów, bo s± do¶æ trudne do zrozumienia, je¶li siê nie by³o uczestnikiem wydarzeñ. tak wiêc pomimo wielu niedoci±gniêæ (czyt. braku Opeth (!), lodowatej wody pod prysznicem, nied¼wiedziego chrapania w namiocie obok przez ca³± noc i dzieñ (?)) festiwal by³ chyba najlepszym ³ykendem ca³ych moich wakacji. kto¶ tu napisa³ (juz nie pamiêtam kto), ¿e mo¿naby pomin±æ Huntera i ich przynudzanie - to by³ najbardziej swojski koncert i chyba najbardziej go zapamiêta³am (bo huntersi kupuj± w biedronce
).
i szkoda mi ludzi z Proletaryatu, bo na pewno s³yszeli te w±tpliwej piêkno¶ci epitety
fajnie im siê pewnie potem gra³o...
fantastyczna atmosfera w schronisku, fantastyczni ludzie (z jednym wyj±tkiem, ale to nie ja mam problem), fantastyczne rozmowy przy zielonej herbacie o 4 rano, fantastyczna muzyka - tylko dlaczego to trwa³o tylko trzy dni...?