Po kilkukrotnym przes³uchaniu tej p³yty z ró¿nych k±tów widzenia dochodzê do wniosku ¿e "SONGS" to najs³absza p³yta Riverside, ale jednocze¶nie wcale nie jest taka z³a jak mo¿na jej siê by³o obawiaæ po tym co Panowie zaprezentowali jako singiel. "Celebrity Touch" nadal pozostaje wyj±tkowo nietrafionym numerem opartym na byle jak skleconym riffie prowadz±cym i pseudo purplowskich melodiach. Jednocze¶nie mam wra¿enie, ¿e ten kawa³ek sprawdzi siê na koncert. Zostanie tu zastosowany ten sam mechanizm co w przypadku "Living in The Past", który na p³ycie jest mecz±cy, ale na ¿ywo urywa³ g³owê przy samej dupie. Motoryczno¶æ tego riffu i okazja do headbangingu sprzyjaæ bêdzie ignorowaniu faktu, ¿e numer jest po prostu s³aby. Chocia¿ nie... czê¶æ centrala fantastycznie ³±czy melodie wokaln± z prowadz±cymi klawiszami, ale to taki ma³y wyj±tek.
Nie podoba mi siê numer tytu³owy, który zaczyna siê w nieskoñczono¶æ, a jak ju¿ siê zacznie to zupe³nie nie spe³nia pok³adanych w nim nadziei. Skoro jest to intro to po co takie d³ugie? A je¶li regularny kawa³ek to dlaczego taki bezp³ciowy? Zgodzicie siê chyba ¿e na p³ytach Riverside otwieracze stanowi³y raczej mocn± stronê kr±¿ka i wliczam w to tak¿e ADHD. Najmocniejszym punktem p³yty pozostaje bez w±tpienia "Deprived" - fantastycznie z³o¿ony numer, zagrany jak dla nich nietypowo, a jednocze¶nie z wyra¼n± d¼wiêkow± sygnatur± pozwalaj±c± prosto przyporz±dkowaæ autorstwo utworu. Gdyby ca³a p³yta prezentowa³a tak± jako¶æ z chêci± sk³ada³bym ba³wochwalcze pok³ony. A solo saksofonu to tylko dodatkowy smaczek jak dobrze u¿yta przyprawa w udanej potrawie. Zdecydowanie na plus. S± jeszcze numery dobre. Do nich nale¿a³oby zaliczyæ: "Fell Like Falling" - jest dynamika, nietypowa zabawa tempem i przede wszystkim dobrze wwierca siê w g³owê oraz "Depth of Self-Delusion". Wiele z was pisa³o ¿e numer nadawa³ by siê bardziej do Lunatic Soul i ma silny dudowy sznyt, ale to nie szkodzi - bardzo fajnie p³ynie i podobnie jak w przypadku "Deprived" wskazuje ¿e Panowie radz± sobie du¿o lepiej z klimatycznymi numerami ni¿ z czadowaniem.
Zupe³nie nie robi na mnie wra¿enie "We Got Used to Us" zaplanowane jak widzê na kluczow± balladê, ale nie ma zupe³nie startu do takiego "In Two Minds" czy "I Turned You Down". Nie porusza ¿adnych delikatnych strun w duszy tylko tak sobie przep³ywa ani ziêbi±c ani grzej±c bo tak po prawdzie to nic z³ego o tym numerze napisaæ siê nie da. Jest taki moment gdzie serce faktycznie zaczyna biæ mocniej jak w tych dawnych dobrych czasach gdzie Riverside naprawdê potrafi³o "dotkn±æ". Nazywa siê toto "Coda" i trwa pó³torej minuty... Pó³torej minuty! A dlaczego nie dwa razy d³u¿ej? Czemu znakomity muzyczny pomys³ umiera zanim pozwalaj± mu rozwin±æ skrzyd³a. Co by przeszkadza³o zrobiæ z niego 3-minutowe outro? Kolejna stracona szansa. Z kolei najwiêkszy kolos na albumie gdy patrzeæ na niego z puntu widzenia "czysto muzycznego" jest naprawdê rewelacyjnie skonstruowany. Du¿o ciekawych zmian tempa, mocno trzymana w ryzach dynamika, fajne zaskoczenia... ale znów có¿ tego skoro przep³ywa przez g³o¶niki jak wielki waleñ i odp³ywa w sin± dalej nie pozostawiaj±c po sobie ¶ladu. Jestem niestety zdecydowanym zwolennikiem tezy, ze po SLS ¿aden d³ugi numer Riverside ju¿ siê nie uda³.
Nie mam do zespo³u pretensji, ¿e skierowa³ swoje zainteresowania w stronê hard rocka z lat 70-tych chocia¿ teraz robi± to wszyscy. Ale na przyk³adzie Stefana widaæ wyra¼nie ¿e mo¿na zrobiæ to ze smakiem i przeple¶æ to w sposób inteligentny z zupe³nie nowymi w±tkami. Tutaj mamy za¶ g³ównie motoryczne riffy bez wyrazu i nadu¿ywanie Hammonda, z którym notabene Micha³ radzi sobie znakomicie i chylê przed nim za to kapelusza. A przecie¿ te najlepsze elementy Riverside s± na tym albumie i s± dobrze s³yszalne. Ja mam wra¿enie, ¿e panowie po trylogii mocno siê pogubili szukaj±c w³a¶ciwego rozwi±zania dla siebie podczas gdy ono ca³y czas jest na wyci±gniêcie rêki. Oni siê w kó³ko o to ocieraj±. No i na koniec 2 wielkie plusy tego albumu. Po pierwsze nie jest on prze³adowany d³ugo¶ci± i nie wprawia w stan otêpienia jak ADHD od nadmiaru d¼wiêków. Drugim plusem s± bonusy. Znakomite improwizacji, które nie pasuj± do albumu i w ogóle do Riverside ale stanowi± fantastyczny kontrapunkt dla ca³o¶ci. S³ucha siê tego z wielk± przyjemno¶ci± wprowadzaj±c w transowy stan a la Tangerine Dream bez smutnego poczucia ¿e kto¶ Ci siê tu masturbuje do g³o¶nika. Wiadomo, ¿e bardziej by to pasowa³o do "Impressions", ale wskazuje te¿ na fakt ¿e Mariuszowi zosta³o du¿o fajnych pomys³ów na kolejne kr±¿ki Lunatic Soul.
Ot i tyle. Czyli w sumie pe³n± zgoda z Czarn±. Kawa z za du¿± ilo¶ci± mleka.